Recenzja: MAC Mineralize Skinfinish - CHEEKY BRONZE
7/17/2014
Hej :)
Dziś pokażę Wam kolejnego MACzka, który trafił do mojej kolekcji...
MAC Mineralize Skinfinish - CHEEKY BRONZE
Wypiekane pudry rozświetlające są już chyba produktem kultowym marki MAC... natomiast jakiś czas temu, całkowicie zmieniło się ich opakowanie!
Dla mnie jest to produkt nowy, więc nie tęsknię za jego starą wersją, ponieważ nigdy nie miałam z nią styczności, natomiast czytałam już kilka opinii, że tamto opakowanie było lepsze...
Jestem ciekawa Waszej opinii na ten temat - niżej macie zdjęcie starej wersji ;)
----------------
Początkowo byłam totalnie przerażona wykończeniem tego pudru, ponieważ na pierwszy rzut oka zobaczyłam same małe drobinki, których nie trawię!!! Odcień też wydawał mi się być za ciepły do mojej bladej cery i dosłownie bałam się go nałożyć :P
Od kiedy nałożyłam go pierwszy raz (kilka dni temu), nakładam go codziennie... nie w sposób, który ma na celu wymodelować policzki, ale w celu nadania twarzy delikatnego muśnięcia słońcem :)
Jest do tego IDEALNY!!! Drobinki choć delikatnie widoczne - nie są nachalne, a odcień pomimo, że wydawał mi się za ciepły... wygląda tak naturalnie że jestem w szoku!
Z reguły nie opalam twarzy i kiedy nałożyłam go pierwszy raz, to mój narzeczony po przyjściu z pracy zapytał mnie 'dlaczego byłaś na solarium?' (raczej nie chodzę, więc wydało mu się to dziwne) :P
Skóra wygląda tak, jakby była świeżo po kąpieli słonecznej, w przypadku kiedy słońce od razu chwyta Was na delikatny brąz... do tego minimalny efekt rozświetlenia jaki uzyskujemy i twarz wygląda ZDROWIEJ ♥
Nigdy wcześniej nie opalałam optycznie twarzy takim produktem, więc jaram się strasznie efektem jaki ostatnio nim uzyskuję... od kilku dni nawet zrezygnowałam z podkładu i wystarcza mi jedynie korektor, tusz, kredka do brwi, coś na usta i ten puder :)
Jedyny minus jaki zauważyłam to fakt, iż produkt się strasznie pyli i trzeba cudu żeby utrzymać czarne opakowanie w całkowitej czystości... jeżeli jest to dla Was ważna kwestia to może Was to wkurzać ;)
Jeżeli chodzi o więcej moich spostrzeżeń, to zbyt wiele nie mogę powiedzieć, bo mam go krótko... ale po pierwsze mam wrażenie, że będzie bardzo wydajny, po drugie trzeba pamiętać o dokładnym strzepnięciu pędzla przed nałożeniem - żeby nałożyć minimalną ilość (wtedy wygląda najlepiej i wtedy też pozbywamy się nadmiaru drobinek, które nie są wskazane w dużej ilości, przynajmniej u mnie) :)
Na pewno sprawdzi się u mnie jedynie latem, ponieważ nałożony na twarz pięknie komponuje się z moim lekko opalonym dekoltem... zimniejszą porą na pewno przeleży w szafce i poczeka na kolejne lato ;)
----------------
Na twarzy zobaczycie go następnym razem, przy okazji posta dotyczącego różu - gdzie pokażę Wam jak moja twarz wygląda bez i z tymi właśnie produktami, więc śledźcie bloga ;)
Ostatnio trafiłam jednak na zabawny filmik na kanale ItsJudyTime, gdzie maluje ona swojego męża i drugiego mężczyznę (chyba brata? ale nie chcę strzelać) z okazji jakiejś imprezy charytatywnej, gdzie w jednym z makijaży używa na policzkach właśnie pudru w odcieniu CHEEKY BRONZE i policzki, choć męskie... wyglądają przebosko ♥ Polecam Wam filmik, bo można się troszkę pośmiać ;)
A. ♥
17 komentarze
chodzi za mną Soft & Gantle ale kurdę... taka cena :(
OdpowiedzUsuńJa mam mineralize skin finish natural, to nowe opakowanie rzeczywiście wydaje się tandetne, to starsze jest bardzo solidne i dobrze się zamyka. Mam ochotę na zwykły mineralize skin finish, ale waham się pomiędzy innymi produktami rozświetlającymi :).
OdpowiedzUsuńPrześliczny odcień :) Jestem bardzo ciekawa jak wygląda na policzkach!
OdpowiedzUsuńPiękny ocień Skusiłam się ostatnio na podobny w odcieniu Estee Luuder Bronze Goddess
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie pokazałaś jak wygląda na twarzy. A odcień jest boski <3
OdpowiedzUsuńMam 2 róże z MAC i podobały mi się te minimalistyczne opakowania, te niespecjalnie przypadły mi do gustu...
OdpowiedzUsuńgreat colour you picked! i can't help myself but i don't like the new packaging
OdpowiedzUsuńŚwietny jest :)
OdpowiedzUsuńhttp://martusiadlawszystkich.blogspot.com/
mam soft and gentle jeszcze w starym opakowaniu, kupiłam bo się wyszyscy zachwycali :P i też jak otwarłam to mnie te drobinki przeraziły ale jak mówisz trzeba dobrze pędzel strzepnąc żeby nie przesadzić. nałożony delikatnie ładnie rozświetla aczkolwiek mnie ie powalił na kolana, wolę zedycowanie cream color base w kolorze Pearl :)
OdpowiedzUsuńPodobałby mi się, ale jako cień do powiek :) Na policzkach nie lubię takiego złota.
OdpowiedzUsuńMam coś podobnego z UD, nazywa się Baked, ale mam go już chyba z 5-6 lat, więc to jakaś stara wersja, ale już praktycznie jest na wykończeniu, więc rozglądam się za godnym zastępcą i właśnie myślałam o MACu, chętnie zobaczę go u Ciebie w akcji ;)
OdpowiedzUsuńKosmetyk jest dla mnie nie osiągalny, ale bardzo lubię odwiedzić Twojego bloga ze względu na piękne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, ale do mnie jakoś nie bardzo pasuje ;]
OdpowiedzUsuńwow, ale kolor!
OdpowiedzUsuńwłaśnie mam go dziś na buzi <3
OdpowiedzUsuńte drobinki są dla mnie przerażające :P
OdpowiedzUsuńOoo, też mam, też kocham :) a tak btw, nie orientujesz się może gdzie, bo podobno gdzieś w tym opakowniu kryje się lusterko :)
OdpowiedzUsuń