Witajcie :)
Dziś o dwóch różach, które zdominowały wszystkie inne w moich
zbiorach i ostatnio sięgam po nie praktycznie w każdym makijażu!
DOWN Boy & FRAT Boy
Zaczynamy od cieplejszego odcienia jakim jest FRAT Boy ♥
Przepiękny delikatny brzoskwiniowo różowy odcień...
czyli dokładnie to, co osobiście w różach lubię najbardziej!!!
Bardzo uniwersalny i świeżo wyglądający odcień,
który sprawdzi się idealnie z ciepłymi typami urody :>
Kolejny to DOWN Boy i należy on do trochę chłodniejszych
odcieni róży, które zazwyczaj u mnie nie sprawdzają się w ogóle!
Ten natomiast wygląda na mnie bardzo naturalnie i jest moim lekarstwem jeżeli
chodzi o sytuacje, kiedy do całości makijażu nie pasuje mi ciepły odcień różu...
wtedy bez zastanowienia mogę sięgnąć po ten, ponieważ chociaż jest po tej chłodniejszej
stronie kolorystycznej - nie muszę się martwić, że wyglądam w nim niezdrowo ;)
Oba róże są matowe, ale ich wykończenie jest przyjemnie satynowe
przez co na twarzy nie wyglądają tępo, tylko dodają bardzo delikatnego blasku ♥
Konsystencja jest idealnie wyważona - nie za tłusta, nie za sucha,
nie za mocno pyląca - świetna... i bardzo łatwa jeżeli chodzi o aplikację!
Mają bardzo dobrą pigmentację, więc wystarczy odrobina żeby uzyskać
wymarzony efekt... a za tym idzie rewelacyjna wydajność tych kosmetyków!
Jeżeli chodzi o trwałość, to wszystko zależy od bazy jaką jest podkład,
ponieważ jak podkład nam zejdzie to i róż na twarzy nie zostanie...
natomiast u mnie trwałość jest na 5! ;)
PODSUMOWUJĄC
Jest to mój duet idealny!!!
Są to dwa uniwersalne odcienie, którymi manewruję zależnie od wykonanego makijażu oka...
a z bronzerem BAHAMA MAMA i rozświetlaczem MARY-LOU dają niesamowity efekt ♥
Często pytacie czy kosmetyki theBALM są warte swoich cen...
moim zdaniem są warte absolutnie każdej wydanej złotówki, a ich jakość jest
tak dobra, że osobiście uważam, iż ceny wcale nie są wygórowane ;)
Niżej podaję linki do pozostałych dwóch ukochańców ;)
----------------
Macie? Lubicie? ;>
<3
Witajcie :)
Dziś recenzja kosmetyku, który jest już ze mną dłuższy czas...
i odkąd go mam, to nie wyobrażam sobie wykończenia makijażu bez niego!
Mowa o... kultowej MARY-LOU MANIZER - theBALM
Tego kosmetyku chyba nie trzeba zbytnio przedstawiać, ponieważ gdzie się nie spojrzy jest o nim głośno...
a głośno jest dlatego, bo jest to REWELACYJNY produkt!
OPAKOWANIE
Produkty theBALM słyną między innymi ze swoich wyjątkowych opakowań -
utrzymanych w stylu RETRO / PIN-UP...
Za ładnym wyglądem samych opakowań idzie też jakość ich wykonania,
do której poraz kolejny nie mam żadnych zastrzeżeń! :>
ODCIEŃ i KONSYSTENCJA
Jest to bardzo uniwersalny rozświetlacz,
który będzie ładnie współgrać z dosłownie każdym typem urody!
który będzie ładnie współgrać z dosłownie każdym typem urody!
Przepiękny szampański odcień, który moim zdaniem nie jest ani zbyt ciepły,
ani zbyt chłodny - raczej neutralny...
----------------
Konsystencja jest wprost idealna - bardzo kremowa (jak na kosmetyk prasowany), bez żadnych drobinek...
tworząca efekt pięknie połyskującej - mokrej tafli na skórze <3
Można nim w bardzo łatwy sposób stopniować efekt, jaki chcemy uzyskać -
dlatego warto nakładać mało produktu i stopniowo dokładać, niż przesadzić...
ponieważ pigmentacja jest naprawdę mocna ;>
Na składach kosmetyków się nie znam
ale wrzucam zdjęcie etykiety - jakby znalazł się ktoś zainteresowany ;>
Mogę tutaj jednak wspomnieć, że nie zauważyłam zapychania,
czy jakiś innych negatywnych rzeczy - przy jego stosowaniu.
.............................................................................
Wracając do naszej MARY-LOU
W sumie to nie wiem, jak mogłam wcześniej żyć bez rozświetlacza!
Stosuję go na szczyty kości policzkowych, środek nosa oraz na 'łuk kupidyna'...
powoduje to, że nasza cera nabiera optycznej świeżości - a to co chcemy uwydatnić,
sprawia wrażenie bardziej pełnego (mówię tutaj o optycznym powiększeniu ust) :>
----------------
Poza tym... te wszystkie opinie w sieci na temat MARY-LOU,
mówią same za siebie i chyba więcej dodawać nie muszę ;>
Moja rodzina theBALM cały czas się powiększa...
i to kolejny dowód na to, jak BOSKIE są te kosmetyki ;>
Odsyłam Was również do wcześniejszej recenzji mojego ukochanego bronzera BAHAMA MAMA
----------------
A już niedługo przedstawię Wam z bliska moje róże tej firmy ;>
<3
Wracając do naszej MARY-LOU
W sumie to nie wiem, jak mogłam wcześniej żyć bez rozświetlacza!
Stosuję go na szczyty kości policzkowych, środek nosa oraz na 'łuk kupidyna'...
powoduje to, że nasza cera nabiera optycznej świeżości - a to co chcemy uwydatnić,
sprawia wrażenie bardziej pełnego (mówię tutaj o optycznym powiększeniu ust) :>
----------------
Poza tym... te wszystkie opinie w sieci na temat MARY-LOU,
mówią same za siebie i chyba więcej dodawać nie muszę ;>
Moja rodzina theBALM cały czas się powiększa...
i to kolejny dowód na to, jak BOSKIE są te kosmetyki ;>
Odsyłam Was również do wcześniejszej recenzji mojego ukochanego bronzera BAHAMA MAMA
Recenzja: I LOVE U... Bahama Mama! <klik>
----------------
A już niedługo przedstawię Wam z bliska moje róże tej firmy ;>
<3
Witajcie :)
Dziś mam dla Was pierwszy makijaż wykonany paletą
Sleek - Vintage Romance!
Zaczynamy od dość delikatnego makijażu... idealnego na co dzień, bądź na mniejsze wyjścia ;>
.............................................................................
Step by Step...
----------------
Opis kroków:
Przed przystąpieniem do makijażu oka - na twarz nałożyłam podkład, korektor oraz przypudrowałam całość...
step 1 - Na całą powiekę ruchomą nakładamy bazę w postaci cienia w kremie (Color Tattoo Permanent Taupe).
step 2 - Cień w kremie pokrywamy jasnym złotem (Meet in Madrit).
step 3 - Delikatnie rozcieramy granice za pomocą zgaszonego ciepłego fioletu (A Vow in Venice) oraz pędzla do blendowania.
step 4 - Pędzelkiem kulkowym nanosimy chłodniejszy fiolet (Bliss in Barcelona) w zewnętrznym kąciku oka.
step 5 - Załamanie powieki zaznaczamy również za pomocą kulkowego pędzla - ciepłym fioletem (Merry in Monte Carlo).
step 6 - Puchatym pędzlem i matowym ciepłym brązem (Propose in Prague) rozcieramy wszystko w górę.
step 7 - Powiekę dolną zaznaczamy na całej długości granatowym cieniem (Romance in Rome), następnie małym pędzelkiem do blendowania - rozcieramy granat w dół za pomocą ciepłego fioletu (Marry in Monte Carlo). Zaznaczamy również wewnętrzny kącik oka wcześniej używanym złotem (Meet in Madrit) oraz malujemy linię wodną oka cielistą kredką (Max Factor).
step 8 - Skośnym pędzelkiem i czarnym cieniem (Love in London) zaznaczamy linię rzęs oraz blendujemy delikatnie zewnętrzny kącik, żeby wszystko się ładnie połączyło.
step 9 - Tuszujemy rzęsy czarną mascarą (Mary Kay).
step 10 - Doklejamy połówki sztucznych rzęs (Ardell #318) oraz zaznaczamy brwi (Aqua Brow #10).
step 11 - Konturujemy twarz bronzerem (Bahama Mama), policzki zaznaczamy najciemniejszym odcieniem różu z palety Sleek LACE, a na usta nakładamy jasno różowy błyszczyk (Rouge Bunny Rouge).
----------------
Niżej zdjęcie palety z nazwami cieni... dla ułatwienia ;>
<3
Witajcie :)
Dziś makijaż, który można było już niedawno oglądnąć na FB
Celem było stworzenie makijażu a'la PAWIE OKO,
więc ja zdecydowałam się na jego bardziej graficzną wersję...
Większy rozmiar zdjęcia makijażu, znajdziecie pod linkiem:
Użyłam:
Podkład - REVLON Colorstay
Puder - Ben Nye FAIR
Korektor - Maybelline Affinitone
Baza pod cienie - Essence Stay All Day
Cienie - Pigment MUG (Liquid Gold) + Duraline, Sleek Oryginal,
MUG (lemon drop, simply marlena)
Linia wodna - MonAmi PARIS
Kreska - EVELINE Celebrities (czerń)
Tusz do rzęs - NewVitaMascara
Brwi - Aqua Brow MUFE
Bronzer - theBalm BAHAMA MAMA
Usta - Essence Stay with me
Już niedługo więcej bardziej użytecznych makijaży ;>
<3
Witajcie :)
Ostatnio na moim fanpage'u pisałam,
że zdecydowałam się zamówić bronzer...
theBalm - Bahama Mama
MOJA MIŁOŚĆ od pierwszego maźnięcia!!!
CUUUUDEŃKO <3
OPAKOWANIE
Jestem bardzo mile zaskoczona jakością opakowania tego produktu!!!
O tym, że prezentuje się nieziemsko (zresztą jak wszystkie opakowania tej firmy)
nie trzeba mówić... ale wydawało mi się, że będzie mniej starannie wykonane i
bałam się że może się szybko niszczyć!
Otóż nic z tych rzeczy!!! Jest naprawdę SOLIDNE...
a w środku ma magnes, który zapobiega otwieraniu się pudełeczka :)
ODCIEŃ
Długo szukałam chłodnego odcienia, który będzie podobny do HOOLA Benefit'u...
Po wyczytaniu samych dobrych słów o Bahama Mama, postanowiłam go zamówić :>
Przyszedł... maźnęłam i się zakochałam!
IDEALNY naturalnie wyglądający matowy odcień, dokładnie to czego szukałam!
Pomimo tego, że jest dość ciemny... to miękkim pędzlem
(zaznaczam jeszcze raz - MIĘKKIM) możemy bez trudu stopniować kolor!
Jestem bladziochem... i mi krzywdy nie zrobił, więc nie ma się czego bać ;>
.............................................................................
Jak było widać na zdjęciu wyżej - porównałam odcienie dwóch bronzerów...
Bahama Mama oraz Honolulu by W7
Możecie zobaczyć jak bardzo różnią się tonacją!
EFEKT NA TWARZY
Na ostatnim zdjęciu widać, jak Bahama Mama prezentuje się na twarzy...
Ja znalazłam swój IDEAŁ!!! <3
Polecam spróbować, jeśli jesteście w trakcie poszukiwania dobrego bronzera ;>
.............................................................................
W Polsce firmę theBalm możecie kupić m.in. na URODOMANII...
<3